niedziela, 9 marca 2014

Rajmund - hrabia Trypolisu


Królestwo Jerozolimskie, największe państwo krzyżowe w Ziemi Świętej, istniało na tyle, by dorobić się własnych elit – ludzi, których ojcowie pochodzili jeszcze z Zachodu, jednak oni sami zostali zrodzeni w Palestynie. Do grupy tej zaliczali się zarówno ludzie parszywi, niezbyt inteligentni, a przy tym obdarzeni władzą i wpływami (takim właśnie władcą był Gwidon de Lusignan – jeden z królów Jerozolimy), lecz również postacie szlachetne. Należał do nich opisany już poniżej Balian z Ibelinu. W grupę tę wpisał się także – nawet znacznie mocniej niż Balian – hrabia Rajmund III z Trypolisu. O nim to pisano, że ,,wśród Franków nie było nikogo bardziej przenikliwego i odważnego”. Tak było w istocie. Rajmund to niewątpliwie postać wybitna, którą przewyższali jedynie królowie – najpierw Baldwin IV Trędowaty, a później nieudolny Gwidon Lusignan.
Zrodzony z Rajmunda i Hodierny (córki jednego z jerozolimskich władców) w 1140 roku. W wieku 24 lat trafił do niewoli Nur ad-Dina, ówczesnego władcy Syrii, spędzając w niewoli blisko 10 lat (1164-1174). Właśnie tam nauczył się arabskiego, co w przyszłości zaowocowało dobrymi stosunkami z Saladynem. W tym czasie namiestnictwo nad Trypolisem sprawował Amalryk I – przyszły król Jerozolimy (mówiliśmy już o jego żonie, która po śmierci męża wyszła za Baliana z Ibelinu). Wreszcie Rajmund został uwolniony i mógł wrócić w rodzinne strony. Niesłychanym zaangażowaniem, mądrością oraz odwagą zdołał zjednać sobie króla Baldwina, który mianował go regentem na nadchodzące ciężkie czasy. Chory na trąd monarcha zdawał sobie doskonale sprawę, że nadchodzi kres jego dni na tym świecie, więc zarządził, by po nim tron objął syn. Niestety Baldwin nie doczekał czasu, gdy jego potomek osiągnie wiek dorosły – zmarł przedwcześnie, zaś w panowaniu młokosowi pomagać miał właśnie Rajmund z Trypolisu.
Przez cały ten czas hrabia robił wszystko, bo wyeliminować możliwość przejęcia władzy w państwie przez Gwidona Lusignan i jego popleczników. Zwolennicy Rajmunda zdawali sobie sprawę, że Gwidon absolutnie nie nadaje się do pełnienia najwyższych funkcji w królestwie... jednak los toczy się zupełnie inaczej. Syn Baldwina Trędowatego umiera wieku jeszcze młodszym niż ojciec, pozostawiając na tronie wakat. Wówczas największe do niego prawo przypadało Sybilli, córce Baldwina. Ta z kolei była żoną Gwidona Lusignan!
Należało działać natychmiast. Rajmund nie zamierzał patrzeć, jak jego największy wróg, a zarazem człowiek chciwy, nie obdarzony ni autorytetem, ni innymi przymiotami godnymi wodza, zakłada na skronie koronę. W tym celu zebrał w Nablus większość baronów Jerozolimy w celu odebrania Sybilli praw do tronu. Operacja zakończyła się całkowitą klęską, bowiem w tym samym czasie patriarcha Jerozolimy, Herakliusz, zamyka bramy miasta, obsadza mury strażą i w takich okolicznościach koronuje nowego monarchę – Gwidona Lusignan. Rajmund nie złożył mu hołdu lennego, mimo że zrobił to nawet jego najwierniejszy towarzysz Balian z Ibelinu. Między władcą a hrabią rozgorzał poważny konflikt, który mógłby zakończyć się krwawymi starciami, gdyby z południa i wschodu zarazem nie nadciągało większe zagrożenie – Saladyn.
Wkroczenie do Królestwa Jerozolimskiego wojsk egipsko-syryjskich miało bardzo poważny powód. Oto Reginald z Chatillon – wpływowy jerozolimski magnata, a jednocześnie poplecznik i współpracownik króla Gwidona Lusignan – obrabował wraz z siłami templariuszy, prowadzonymi przez ich wielkiego mistrza (dodajmy: tchórza i zdrajcy) Gerarda z Ridefort muzułmańską karawanę. Wkrótce wypuścił się jeszcze dalej, najeżdżając Medynę – święte miasto islamu. Oczywistym było, że Saladyn wystosuje wobec tych zbrodni adekwatną odpowiedź. Mimo gniewu sułtan Egiptu nie ruszył na Jerozolimę, ale na Karak – zamczysko bandyty Reginalda. Przy okazji musiał jednak przejść przez ziemie Rajmunda z Trypolisu, więc wysłał do niego posłańców z prośbą o pozwolenie na ów przemarsz. Pozwolenie otrzymał. Hrabiego bowiem łączyły przyjaźniejsze stosunki z samym Saladynem niż ówczesnym królem Jerozolimy, Gwidonem, oraz jego poplecznikami. Zagrodzić drogę Egipcjanom próbowali templariusze i joannici pod wodzą Gerarda z Ridefort. Cały ich nieliczny oddział został wybity... z wyjątkiem dowódcy, który uciekł z pola walki.
W odpowiedzi na te właśnie okoliczności przygotowano wyprawę wojenną. Gwidon zebrał baronów, zakony rycerskie oraz swoje własne wojska i wyruszył na spotkanie armii Saladyna. Rajmund brał udział w tej wyprawie, choć wraz z Balianem z Ibelinu zdecydowanie się jej przeciwstawiali. Nietrudno było przewidzieć konsekwencje długotrwałego podróżowania przez pustynie, kiedy źródła wody zajmował wróg. Armia mogła pozostać na dogodnych pozycjach zajmowanych początkowo w Seforis, ale na naradzie wojennej podjęto inną decyzję. Warto zaznaczyć, dlaczego w ogóle narada została zwołana. Otóż ze wschodu, z Tyberiady – niewielkiego miasta położonego u stóp Jeziora Tyberiadzkiego – nadeszła rozpaczliwa wiadomość: ,,Turkowie [tj. wojska Saladyna] nas otoczyli. W walce zdobyli mury i właśnie zmierzają po nas”. Templariusze jako pierwsi mieli nalegać na natychmiastowy wymarsz, którego największym przeciwnikiem był Rajmund. Nakazywał on zostanie na dogodnych pozycjach, trzymanie się źródeł wody... mimo że autorem cytowanego powyżej listu była jego żona. Tak, Tyberiada należała do Rajmunda i to właśnie on miał stracić najwięcej.
Jednakże jego słowa nie zostały wysłuchane. Armia wyruszyła. Nie ulega wątpliwości, że do porażki było jeszcze daleko. Wprawdzie studnie zatruto, zaś niemiłosierny upał wyczerpywał błyskawicznie zapasy wody, ale wciąż istniała nadzieja w Jeziorze Tyberiadzkim. Wystarczyło się tam przebić. Niestety! Rady Rajmunda o jak najszybszym dotarciu do źródła wody zostały odrzucone, a armia krzyżowa rozbiła obóz w środku pustyni. W tej właśnie chwili hrabia miał wykrzyknąć ,,Królestwo jest stracone!”. Niewiele się pomylił, bowiem o ile królestwo wciąż miało szansę na przetrwanie (którą zagwarantuje mu później Balian z Ibelinu podczas obrony Jerozolimy), o tyle wojska krzyżowe – nie. Saladyn blokował krzyżowców, a tym nie pozostawało nic poza ostatecznym szturmem na siły nieprzyjaciela.
Rajmund z Trypolisu nie zamierzał ginąć z pragnienia. Wówczas to wygłosił do rycerstwa swoje słynne przemówienie, które skwitował tymi oto słowami: ,,Rycerze... wasz król rozkazuje wam zostać tutaj i umrzeć z pragnienia. Ja proszę was, żebyście pojechali ze mną i polegli w walce. Co wybierzecie?”. I rzuciwszy się w szeregi nieprzyjaciela, poprowadził nieliczny oddział do ostatecznego szturmu. Zbrojni zdołali przerwać szeregi Saracenów i wydostać się z okrążenia. Zrezygnowany Rajmund wrócił do Trypolisu, gdzie zmarł na zapalenie płuc. Bitwa pod Hittinem została przegrana. Nie wiadomo, czy hrabia otrzymał wieści o bohaterskiej obronie Jerozolimy przez Baliana z Ibelinu, którego sam wyprowadził z oblężonego obozu krzyżowców. Pewne jest jednak to, że gdyby nie jego bohaterska szarża historia potoczyła by się zupełnie inaczej.

Suplement:

O żonie Rajmunda w zasadzie nic nie wiadomo. Prawdopodobnie została wzięta do niewoli, jak działo się ze wszystkimi dostojnikami, za których można było wziąć okup. Kiedy haracz wypłacono (a z pewnością do tego doszło) musiała zostać wypuszczona. 

*Na zdjęciu postać Rajmunda z Trypolisu w filmie ,,Królestwo Niebieskie"

1 komentarz:

  1. ludzi, których ojcowie pochodzili jeszcze z Zachodu, jednak oni sami zostali zrodzeni w Palestynie. Do grupy tej zaliczali się zarówno ludzie parszywi, - powtórzenie "ludzie". Można przejść nawet do "parszywców", bez używania słowa "ludzie".

    ad-Dina, - pytanie raczej historyczne, niż wytknięcie błędów - co oznacza fragment "ad-Din", bo dość często pojawia się chyba wśród arabskich władców. To ród? Przydomek? Łącznik? Określenie? Tytuł?

    jednak los toczy się zupełnie inaczej. - trochę to niezręcznie użyte. Czepiam się trochę, więc nie bierz tego aż tak bardzo do serca.

    Syn Baldwina Trędowatego umiera wieku jeszcze - umiera W wieku.

    Oto Reginald z Chatillon – wpływowy jerozolimski magnata - a nie "magnat"? "Magnata" to chyba dopełniacz.

    że gdyby nie jego bohaterska szarża historia potoczyła by się zupełnie inaczej. - przecinek przed "historia".


    Jak już jesteśmy przy "historii", to... ta mnie nie wciągnęła ;)
    Nie wiem dlaczego. Może trochę zmęczony jestem, może temat trochę mniej interesujący, może napisane jakoś słabiej. Myślę że po prostu powinieneś pisać te teksty z pewnym wyprzedzeniem, nie na ostatni moment, co by jeszcze mieć chwilę by to wszystko posprawdzać.
    Ale to tylko moje zdanie. Jest nieźle, w zasadzie dość przeciętnie, jak na Twój poziom.

    OdpowiedzUsuń